Piorun – można by rzec „piękny i bestia” w jednej osobie…
Piorun przyjechał w 2020 roku, po zbiórce Radio Gdańsk na konie z Morskiego oka. Był jednym ze szczęśliwej szóstki, która dostała szanse na życie dzięki dużej zbiórce promowanej w mediach.
Kucyk był przepiękny, srokacz z niebieskimi oczyma. Mieszkał na padoku z dużymi końmi, troszkę je zaczepiał, uważał się za konia alfa, ale obywało sie bez większych awantur.
Na początku miły i przyjazny, dawał się czesać, wyprowadzać na spacerki.
Po kilku miesiącach, gdy się już oswoił z otoczeniem, wstąpił w niego prawdziwy diabeł… diabełek o anielskim, niebieskim spojrzeniu… Znokautował kilka wolontariuszek, gryzł z nienacka, celnie, boleśnie i nie puszczał. Miał na swoim sumieniu siniaki, połamany palec, rany nadgarstka, moje zerwane ścięgna przedramienia 🙁 Jednym słowem zrobiło się poważnie niebezpiecznie.
Ponieważ ludzkie obrażenia kończyły się wizytą w szpitalu i na pogotowiu Piorun podlegał obserwacji weterynarza i był zagrożony uśpieniem:( Na czas obserwacji Piorun trafił na 2 tygodnie do zamkniętego boksu. Jego frustracja i agresja rosły. Ciągle nie wiedzieliśmy co jest przyczyną tego zachowania. Żadna z wolontariuszek nie miała już serca by pracować z nim z ziemi i przełamywać jego fobie czy lęki.
Nikt nie chciał ryzykować kontuzji. Długo naradzaliśmy się co z nim zrobić…
Znalazła się odważna dziewczyna w jednym z naszych domów adopcyjnych. Stwierdziła, że mając „carte blanche” zacznie z nim pracować.
I takim sposobem Piorun zamieszkał pod Olsztynem… obsługują go dzieci (bo do dorosłych jednak potrafi czasem straszyć).